43-150 Bieruń

ul. Chemików 33

Tel./Fax: (32) 216-17-26

Przedszkole nr 1

Jak mówić do dziecka ,,Nie”

Czy mówienie “Nie, nie rób tego” do dziecka zawsze jest słuszne i potrzebne? Z czego wynika częste oburzenie rodziców lekko surowym podejściem do wychowania? Wydawało by się, że tytułowy problem powinien rozpatrywać jakiś psycholog. My jak wiadomo pomijamy rady dawane przez psychologów. Stąd też skupiamy się na czystej praktyce, a ta wymaga odpowiedniego podejścia do dziecka.

Zacznijmy od wyjaśnienia po co w ogóle mówić dziecku NIE? Przecież zwykle to słowo jest tylko wyrazem arogancji i nadużywania rodzicielskiej władzy. Innymi słowy, mamy kaprys i ciągle mówimy dziecku nie rób tego, tamtego nie dotykaj. Ono ciągle słyszy tylko zakazy. Patrząc na taką osobę można wręcz wyciągnąć wniosek, że z tego tylko powodu jest złym rodzicem - ciemiężcą swojego dziecka i na nic mu nie pozwala. Oczywiście istnieją przypadki takich rodziców, ale ja zakładam, że kochasz swoje dziecko i nie robisz mu takiej krzywdy. Chcę jedynie przekonać i upewnić Cię, że rozsądne używanie słowa “Nie” w stosunku do dziecka może tylko wyjść mu na dobre.

Odmowa jako element władzy

Odmawianie jednemu człowiekowi prawa do czegoś przez innego nieodłącznie wiąże się ze sprawowaniem władzy drugiego nad pierwszym. W naszym przypadku władzą jest rodzic a podwładnym dziecko.

Hierarchia władzy na świecie panuje odtąd, odkąd ludzie zostali postawieni na Ziemi. Od zawsze miała ona jakichś władców, a władcy z czasem stanowili pewne prawa, które miały być przestrzegane przez obywateli.

Czym zatem jest prawo? Czy nie zbiorem zakazów? Dlaczego nie mogę przejeżdżać na czerwonym świetle samochodem gdy mam taką ochotę? Otóż nie mogę, bo zabrania mi tego prawo.

Prawo i zakazy mają na celu wprowadzenie ładu i porządku dla wszystkich ludzi. Przenosząc to na życie rodziny możemy powiedzieć, że zakazy wprowadzane przez rodzica nie mają na celu dyskryminacji dziecka, a jego dobro i bezpieczeństwo. Dodatkowo zakazy służą też całej rodzinie i relacjom między jej członkami. Np. “Nie wolno otwierać furtki i bawić się z psem sąsiada” bo pies może zagryźć dziecko na śmierć, a rozwścieczony pogryzie też innych - tatę, siostrę itp.

Rozsądek przede wszystkim

Władza ma różne aspekty - dobre i złe. Dobrym na pewno jest porządek i bezpieczeństwo. Złym natomiast jest to, że lubi być przez ludzi nadużywana. Rodzic mający władzę decydowania co dziecko może, a czego nie może łatwo może popaść w tyranię i odmawiać dziecku wszystkiego. Nie na tym jednak polega mądre sprawowanie rodzicielskiej władzy. Psycholodzy lansują pogląd, że trzeba dla dziecka ustalać reguły i tutaj wyjątkowo się z nimi zgadzam (ale to dlatego, że to jest ich wymysł). Problem jednak zaczyna się w momencie gdy chcemy egzekwować przestrzeganie przez dziecko tych zasad. Co robić, gdy maluch na słowa zakazu zaczyna się buntować, tupać i tarzać po podłodze? Co w takich przypadkach robi władza? Czy nie stosuje kary?

Wg. psychologów jeżeli dziecko jest nieposłuszne, to na pewno dlatego, że się pomyliło, albo że czasem dobre zachowanie mu nie wychodzi. Współczesny rodzic niestety coraz częściej nie ma u dziecka autorytetu i wtedy gdy dochodzi do egzekucji ustalonych wcześniej zasad, dziecko się buntuje, a rodzic stoi bezsilnie jak sierota. Ewentualnie co mniej cierpliwy zaczyna się szarpać z dzieckiem.

Istnieje też poważne ryzyko, że jeżeli będziemy przesadzać z używaniem “Nie”, w dziecku załamie się duch i dziecko będzie zachowywać się jak wystraszone i będzie bało się cokolwiek zrobić, bo przecież ma prawie same zakazy. Będzie się też bało ludzi, a nawet może dojść do tego, że będzie bało się matki czy ojca. Dlatego tak ustalenie zasad jak i ich egzekucja musi być zrobione obowiązkowo z rozsądkiem. Nie możemy regulować zasadami każdej chwili życia dziecka, bo wpadniemy w to co obecna “demokratyczna” władza w Polsce - chce kontrolować wszystkich i wszystko. My skupmy się tylko na tym, co ma największy wpływ na późniejsze życie dziecka. Porządek, pracowitość, bezpieczeństwo, pomoc potrzebującym - to niektóre z tych rzeczy.

Egzekwowanie zasad

Drodzy rodzice, w każdym systemie prawnym zasady żeby były egzekwowane musi być użyta siła lub częściej wystarczy groźba jej użycia. Czy będzie to siła psychiczna w formie autorytetu, czy siła fizyczna w postaci klapsa (nie mylić z biciem i maltretowaniem) jednak ZAWSZE jest to siła. Dam przykład - jeżeli przeskrobiesz coś jako kierowca (a o to bardzo łatwo) i zostaniesz złapana(y) przez panów w niebieskich czapeczkach to spróbuj odmówić przyjęcia mandatu, albo nie zatrzymaj się dla kontroli. Co wtedy się wydarzy? Otóż Policja UŻYJE SIŁY, a użyje jej tylko po to, żeby wyegzekwować od Ciebie prawo.

Niestety w Polsce prawa rodziców do egzekwowania swoich zasad wychowawczych systematycznie są ograniczane. Tak przez państwo poprzez uchwalanie ustaw zakazujących “przemocy fizycznej i psychicznej” czy też przez samych rodziców, którzy ulegli “radom” z różnych źródeł. Ostatnio Polski Sejm odebrał nam rodzicom ostatnie argumenty wychowawcze. Od lipca 2010r. nie tylko nie wolno dziecku dawać klapsa, ale też niczego zakazywać, nie narzucać swoich poglądów (a czyje w takim razie?) jak też poglądów i zachowań seksualnych.

Odmawianie jako element miłości

Większość z nas kocha swoje dzieci i dla nas to nie ulega najmniejszej wątpliwości, żeby było inaczej. Ale czasem zapędzamy się w myślenie rodem z New-age, gdzie miłość wygląda jak poklepywanie po ramieniu, czułe słówka “kocham cię” i tym podobna sielanka. Musimy uświadomić sobie, że mówienie dziecku “nie” czasem jest konieczne właśnie tylko z powodu miłości - tego że je kochamy! Wróćmy do przykładu z psem. Co motywuje rodzica do wydania zakazu kontaktów z obcym zwierzęciem? Czy to tylko widzimisię? NIE! - czysty przejaw troski o zdrowie i życie naszego dziecka! To właśnie dowód naszej miłości do naszego kochanego i bezbronnego dziecka.

Na pewno zasady służą dobru dziecka, a mówienie “Nie” jest podstawowym elementem dobrego wychowania. Muszę tutaj zaznaczyć, że same zakazy nie spowodują dobrego zachowania dziecka. Dziecko potrzebuje zachęty i zauważenia swoich osiągnięć przez rodziców, ale to już osobny temat, który opiszę wkrótce.

Miejmy też na uwadze, że konsekwencje błędów popełnionych w wychowaniu dziecka nie miną z czasem i nie przyschną. Wręcz odwrotnie - najczęściej przybiorą na sile i zaniedbania wychowawcze z wieku dziecięcego wybuchną w wieku nastoletnim. Mam nadzieję, że ani mnie, ani Was nigdy to nie spotka, ale chcę, żebyście mieli tego świadomość.

Jerzy Łach, 5 lipca 2010